środa, 23 marca 2016

[1/1]. Wyobraź sobie...


Wyobraź sobie, że patrzę na ciebie, gdy śpisz.  
Siedzę na krześle obok twojego łózka i obserwuję cię. Jesteś nieświadomy mojej obecności. Opierasz policzek na lewej dłoni, a prawa ręka zwisa bezwładnie przez krawędź. Na twojej jasnej twarzy maluje się niemalże dziecięcy spokój, na półotwartych ustach igra nikły uśmiech. Włosy swobodnie układają się; wreszcie nie musisz dbać, by były idealne.  
Zakładam nogę na nogę, zapalam papierosa i odchylam się lekko. To dziwne, gdy siedzę tak blisko ciebie, a jednocześnie czuję, że dzielą nas kilometry. Dziwne. Wyciągam rękę i dotykam twojego policzka; z jednej strony zadziwia mnie jego miękkość i delikatność, a z drugiej – właśnie tego się spodziewałam. Taki istotnie jesteś – najdelikatniejszy z nich wszystkich. Uroczy, słodki i niewinny. Cudowny Bill Kaulitz; fanki tak bardzo cię kochają, a ja mam cię na wyciągnięcie ręki. Jeszcze o tym nie wiesz.  
Mruczysz coś przez sen, wytężam słuch, a mimo to nie rozumiem, co właśnie powiedziałeś. Jakieś imię? Zastanawiam się, czy to możliwe, aż dochodzę do wniosku, że musiało to być coś innego. Chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że miliony dziewcząt chciałoby być na miejscu tej, którą w końcu pokochasz. Kochają cię miliony; a jak kochasz ty? Spokojnie i pewnie? Twoja miłość jest tak ciepła, jak widok zachodzącego słońca? Rozgrzewająca i romantyczna? Czy kochasz gorąco i gwałtownie jak rwący potok podczas wiosny? Twoje fanki snują romantyczne wyobrażenia na twój temat. Ja mam nadzieję, że pod tą delikatną powłoką kryje się coś więcej niż to, co wszyscy chcą widzieć.  
Jak to z tobą jest, co?  
Nieważne. Nie przyszłam tutaj po to, by rozmyślać o twoim sercu.  
Które jeszcze bije.  
Na horyzoncie pojawiła się błyskawica. Wzdrygnęłam się, a chwilę później rozbrzmiewa pierwszy grzmot. Rozluźniam się i wsłuchuję w odgłosy zbliżającej się burzy; powietrze jest ciężkie, duszne i gorące. Coraz silniejszy wiatr porusza firanką w otwartym oknie; czuję, jakby wytworzyła się między nami pewna intymność, o której ty jeszcze nie wiesz, ponieważ śpisz obok mnie.  
Byłam też u twojego brata. U twojego ukochanego Toma. Zadziwia mnie wasza relacja; jesteście tak idealni, że wydaje mi się to niemożliwe. Gadał o tobie przez sen, wiesz? Krzyczał, że musisz uważać. Był przerażony, a mnie jego strach napawał niezwykłą radością. Różnicie się od siebie. On zawsze zgrywa tego twardego i męskiego; tobie zostawia rolę słodkiego chłopca szukającego swojej wybranki. Odkrycie, że to wszystko było jedynie grą, było bardzo pouczające. Twój brat pewnością siebie maskuje strach. Czego się boi, co? O ciebie, no jasne. Nie może cię ostrzec, ponieważ nie jest pewien, co zamierzam zrobić. Dopiero w nocy pozwala sobie na okazywanie lęku. Jest bardzo czujny, zauważyłeś? Ty jesteś zbyt naiwny. Wierzysz, że w każdym człowieku tkwi dobro i stale go poszukujesz. To cię zgubi.  
Już cię zgubiło, skarbie. 
Wpuściłeś mnie do swojego domu. I powoli uchylasz drzwi swojego ckliwego serduszka, a to najbardziej przeraża Toma. Zakochujesz się... we mnie.  
Miłość zawsze ogłupia.  
Wszyscy za nią gonią. Sam jej szukasz. Chcesz, by była prawdziwa, piękna i romantyczna. Tak właśnie powinno być. Spacery brzegiem morza, wspólne kolacje i noce... wyobrażam sobie, jak przygotowywałbyś każdego ranka śniadanie dla swojej ukochanej. Potem zanosił do łóżka, całował z czułością i obserwował swój klejnot. Tym byłaby dla ciebie, prawda? Czymś najcenniejszym. Zrobiłbyś dla niej wszystko, jestem tego pewna. I nie myślę tylko o zapewnieniu jej szczęścia i dobrobytu. Chciałbyś, aby doszło do takiej sytuacji, byś mógł się wykazać. Może jakaś dramatyczna sytuacja? Porwanie, pościg, strzelanina? Hm... Coś widowiskowego. Pokazać wszystkim, że jesteś w stanie oddać wszystko dla swojej ukochanej.  
Och, prawdopodobnie za jakiś czas to ja byłabym tą ukochaną.  
Chcesz być uroczy, słodki i niewinny. Wszyscy takim cię widzą. Twoja dziecięca naiwność i dziecięce pragnienie zrobienia czegoś ważnego są naprawdę rozkoszne. Ludzie cię kochają. I te twoje maleńkie dołeczki w policzkach, które tworzą się, gdy się szeroko uśmiechasz.  
Prawie się na to nabrałam.  
Jesteś zepsuty.  
A ja zjawiłam się w twoim życiu, by cię ukarać.  
Twój rozsądny brat szybko mnie przejrzał. Zbyt długo mi się przyglądał, był podejrzliwy i milczał. Byłeś wściekły na niego, ponieważ nie chciał mi zaufać. Ty od razu mi zaufałeś, prawda? Widzisz tylko dobro. Nie potrafisz przejść obojętnie obok zranionej istoty. Chciałeś mnie ratować przed tym, co mnie spotkało. A twój brat chce ratować ciebie przede mną.  
Domyśla się, że jesteś w niebezpieczeństwie.  
Ale ty jesteś zbyt prostoduszny, żeby wziąć to pod uwagę. Dlatego na twojej twarzy maluje się taki spokój. Śpisz, ponieważ czujesz się bezpieczny. Chociaż nie wiesz, że siedzę tutaj już dwie godziny. Zapewne myślałeś o mnie przed snem; pomogłeś mi znaleźć pracę, urządzić się w nowym mieszkaniu, pomagałeś w zakupach i dzwoniłeś każdego wieczora. Dzisiaj też dzwoniłeś, ale wykręciłam się złym samopoczuciem. Już wtedy planowałam, jak dostanę się do twojego domu.  
Poszło łatwiej, niż przypuszczałam. Prawie tak samo łatwo jak z dostaniem się do twojego brata. Nie odważyłam się jednak zająć miejsca tuż przy jego łóżku. Twój brat jest zbyt czujny nawet w czasie snu. Stałam tuż za drzwiami; miałam idealny widok na niego, ale on nie mógłby zobaczyć mnie, gdyby się zbudził. Jesteście bardzo do siebie podobni; och, każdy to wie. Nie każdy jednak miał szansę obserwować was śpiących. Śpicie w tej samej pozycji, twarz Toma traci zacięty wyraz, łagodnieje. Ale cały czas miałam wrażenie, że może otworzyć oczy i mnie odkryć.  
Chociaż, przyznam ci szczerze, skarbie, mało brakowało, ponieważ dałam ponieść się swojej brawurze i chciałam dotknąć jego policzka. Jestem straszną idiotką, skoro się na to poważyłam. Ale nie mogłam się powstrzymać; musiałam chociaż spróbować to zrobić. Już odkryłam, że pod maską męskości kryje niepewność, ale chciałam wiedzieć, czy policzek kryje taką samą miękkość jak u ciebie? Zastanawiałam się, czy ma delikatną skórę czy raczej szorstką? Kłujący zarost? Nie mogłam się powstrzymać! 
Wierzysz mi?  
To trochę jak zabieranie trofeum przez seryjnych morderców. Zawsze zabierają jakąś część, która należała do ofiary, żeby potem czuć... sama nie wiem, co chcą czuć. Pewnie władzę. Każdy przecież chce mieć władzę nad kimś innym. Och, może pragną też wracać do tych chwil, gdy w ofiarach gasło życie. Ja niczego nie zabieram; wystarczy mi dotykanie policzków.  
No dobrze, spokojnie, twój brat jest bezpieczny. Śpisz teraz, ale znam cię na tyle, że umiem sobie wyobrazić twoje zmartwienie. Marszczysz wtedy czoło i zagryzasz wargi, nie wiesz, co zrobić z rękami, więc ciągle dotykasz twarzy, przeczesujesz włosy, zaciskasz pięści i wyłamujesz sobie palce. To czyni cię prawdziwym człowiekiem, takim Billem Kaulitzem, którym powinieneś być, a nie tym, którym zostałeś, by przypodobać się innym. Gdy zamartwiasz się w taki realny sposób, mogłabym cię nawet pokochać.  
Może nawet tak jak twoje fanki. Ale ja dowiedziałabym się, jak ty kochasz. Chociaż... gdybym dała ci szansę naprawdę zbliżyć się do mnie, dowiedziałabym się? Myślisz, że mnie zdobywasz, jesteś już coraz bliżej, a ja pozwalam ci wierzyć, że faktycznie tak jest i twoja nieprawdopodobna wizja miłości w końcu się ziści.  
Chyba nawet mi przykro, że to nigdy się nie stanie.  
Oblizuję wargi, gdy na ciebie patrzę. Tak, jest mi przykro, że nigdy mnie nie zdążysz pokochać. Naprawdę masz w sobie to coś, co sprawia, że łagodnieję i odnajduje w sobie dobre cechy, których istnienia nawet nie podejrzewałam. Jesteś taki delikatny i urzekający, że chciałabym poczuć ciężar twojego ciała na moim, dotknąć również tych kuszących ust i poczuć tę miłość, o której śnią biedne nastolatki. Ściskam głowę rękami i cicho jęczę. To takie trudne! Jesteś zepsuty, bogaty i zły! Jestem tutaj, by wreszcie się z tobą rozprawić, skoro udało mi się do ciebie zbliżyć. Muszę to zrobić! Ale zapominam o mojej misji, gdy patrzę na twoją twarz pogrążoną we śnie. Jesteś zbyt spokojny, zbyt ufny i zbyt prawdziwy. Wyglądasz na kogoś podatnego na zranienia, a to sprawia, że chciałabym cię ochronić.  
Nawet przed sobą.  
A może powinnam chronić cię przede wszystkim przede mną? Twój brat chciał to zrobić, ale ubiegłam go w tym zamiarze. Dobrze się przygotowałam do tego dnia, wiesz? Wiem, że dzisiaj jest na randce ze swoją dziewczyną, więc wróci do domu dopiero rano. Myślę, że gdyby nie to, znalazłby powód, aby tę noc spędzić z tobą. Tom się boi. Boi się mnie, skarbie. Przeraża go to, co mogę ci zrobić. I słusznie, nie powiem. Fascynuje mnie jego intuicja, a rozczula twoja naiwność. Zastanawiam się teraz, czy wybrałam dobrego brata...  
Tak, z całą pewnością. Ty jesteś zbyt delikatny, musisz być ofiarą. Zraniony Tom Kaulitz? Och, nie mogę się doczekać, aż to zobaczę. Łzy na jego męskiej twarzy, ta bezsilność i rozpacz; wystarczy mi wyobrazić sobie wyraz jego twarzy, gdy będzie po wszystkim, żeby poczuć przypływ tej słodkiej, cudownej siły. Czuję mrowienie w koniuszkach palców i mocniejsze uderzenia serca. Niecierpliwię się, a wciąż przedłużam tę chwilę, bo nie mogę oderwać od ciebie wzroku. Co ty takiego masz w sobie?  
Nieważne, nieważne!  
Zaciskam mocno powieki, by przestać na ciebie patrzeć, ale niewiele to pomaga, ponieważ twój obraz wrył mi się już w pamięć. Widzę cię jak na jawie, z tą różnicą, że teraz też patrzysz na mnie. Milczysz, ale twój wzrok mówi więcej, niż mógłbyś wyrazić słowami. Widzę, że jesteś rozczarowany. Patrzysz na mnie z odrazą i przejmującym smutkiem; przecież mi zaufałeś, a ja cię zawiodłam. Nie mogę tego znieść, ale nie potrafię przerwać kontaktu wzrokowego. Zagryzasz wargi, więc wiem od razu, że się martwisz. O mnie? O Toma? Myślę, że o Toma. Ciemnieją ci oczy, mało kto o tym wie, ale to oznaka strachu. Boisz się, ale nie jestem pewna czego. Mogłabym postawić te same pytania, co przed chwilą, i myślę, że odpowiedź byłaby identyczna. Niewypowiedziane oskarżenia widoczne w twoim spojrzeniu smagają mnie niczym bat. Kurczę się w sobie i uciekam wzrokiem, pozwalając ci zatriumfować choć przez moment. Pomogłeś mi, zrobiłeś dla mnie tyle dobrego, zaufałeś mi, pozwoliłeś się zbliżyć, otworzyłeś się przede mną, a na końcu prawie otworzyłeś swoje serce.  
A ja to wszystko wykorzystałam.  
Otwieram oczy i otrząsam się ze wspomnień. One już nie mają znaczenia, a ty nie możesz mieć władzy nade mną.  
Sięgam po broń i sprawdzam, czy na pewno wszystkie naboje są na swoich miejscach. Nie śpieszę się, zimna stal przyjemnie chłodzi moje rozgrzane dłonie. Palce trochę drżą, gdy dotykam spustu. Przyjemny pomruk zniecierpliwienia wyrywa się z mojej piersi. Pistolet jest ciężki, przez co bardziej rzeczywisty. Odbezpieczam broń.  
Oddycham spokojnie i wsłuchuję się w odgłosy nocy. Burza przeszła bokiem, skończyło się tylko na niegroźnych grzmotach; czasami jeszcze niebo rozbłyśnie jasnym światłem. Powietrze nadal jest ciężkie, ale w porównaniu do broni – odbiera mi poczucie rzeczywistości. Zastanawiam się krótką chwilę.  
Jest godzina trzecia dwadzieścia siedem. Znajduję się w Berlinie, w Niemczech. Nazywam się Marissa Gold.  
Powtarzam tę kwestię jeszcze dwukrotnie. Urzeczywistniam się. 
Patrzę na twoje ponętne usta i poddaję się chwili. Całuję je i są tak miękkie, jak sobie zawsze wyobrażałam. Ty budzisz się i patrzysz na mnie zaskoczony. Resztki snu szybko się rozwiewają i przytomniejesz, gdy widzisz wylot broni skierowany w twoją stronę. Patrzysz na mnie ze strachem, smutkiem i zdziwieniem. Nie rozumiesz dlaczego, ale jest ci przykro.  
Całuję cię po raz ostatni.  
Po raz ostatni bierzesz oddech.  
Po raz ostatni mocno uderza twoje serce; nawet ono przeczuwa, co się stanie.  
Strzelam.  
Płaczę?  
 
Wyobraź sobie.  
 
 
 
 
 
 

2 komentarze:

  1. Pomimo że dałaś mi namiastkę tego opowiadania wcześniej i tak czekałam, a później czytałam to wszystko z niecierpliwością i zaciekawieniem i... Nie ogarniam tej sieczki, która została mi w głowie. Myślę, że wyczarujesz tu całą masę podobnych cudów <3
    buziak :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle mi słodzisz, ech, ale i tak jesteś kochana <3
      Z cudami może być różnie, ale będę się starać!
      Ściskam :*

      Usuń